Moje po Sandecji.
Wynik WOW. Gra.. bardzo poprawna, ale co najważniejsze konsekwentna i do przodu niezależnie od wyniku. To istotne, bo dotąd byliśmy znani z dziwnej zmiany gry przy 1:0 albo 0:1.
Z Jastrzębiem w 2. połowie graliśmy lepiej niż z Sandecją w całym meczu, ale z kolei ostatnio w 2. połowie graliśmy skutecznie. I, co słusznie zaznacza Grześ - bez nominalnego napastnika!
Bolączka to atak pozycyjny. Co widać było w 1. połowie. Sandecja w obronie mocna a w kontrze szybka. Dość szybko o tym się przekonaliśmy. Bramka po stracie Soljica i błędzie w obronie Lisowskiego, do akcji nie zdążył Getek i klops.
Od razu napiszę: bohater z Jastrzębia - Soljić, jak na swoje możliwości słabo. O ile kontrolował nam środek, o tyle tak wielu strat nie widziałem dawno. Gorzej, że kilka strat, jak ta bramkowa - było groźnych dla nas.
Co ciekawe po 1:1 a przed 2. połową dość spokojnie podchodziliśmy do kolejnych 45 minut.
Zaskoczeniem była zmiana Janoszki na Maka. Tym bardziej, że psioczyłem na Maka niemiłosiernie do jego pierwszej bramki. Straty, nieporozumienie z kolegami (jak przepuszczenie między nogami do... nikogo). No znalazłem sobie kolejnego po Bielaku
Zmiana dziwiła, bo Janoszka był wyróżniającą się postacią 1. odsłony (nie tylko za bramkę), ale Marzec na konferencji wyjaśnił, że to planowane zmiany, bo
zmęczenie i urazy.
Mak natomiast każdą moją uwagę nadrobił dwoma bramkami. Obie eleganckie. Głowa na kozioł i profesor w 1na1.
To trzeba podkreślić, o czym mówiliśmy na sektorze (także tym online) po 2:1:
dalej graliśmy do przodu!. Co zaowocowało pięknym wynikiem.
Indywidualnie ode mnie:
- Nowak wiadomo
- Prokić niewidoczny w ogóle; ale to styl Sandecji to spowodował
- Lisowski piękny ciąg na bramkę, sporo strzałów; ale w obronie słabiej
- Bodzioch. Takiego stopera nam trzeba. Głową wygrywa. Nogę wsadza gdy trzeba. Gorzej z wyprowadzaniem
- Stasik. W obronie może nie za dobrze, ale co ma chłopak pęd do przodu. A maniana przed asystą na 3:1 palce lizać. Za głowy się łapaliśmy jak pojeździł z trzema
- Mak. Piękną mi zagwozdkę dał. Widzę go wciąż jako zagruzowanego, ale dobrego technicznie (co podkreślał mi w trakcie meczu Olo) piłkarza.
- Żiru przejmuje piłkę, pędzi do przodu. W sumie ma autostradę. Przekracza linię połowy i... staje. Zagrywa do boku. Taki to piłkarz. Ale zagrał dobrze. Szkoda tylko, że celownik głowy słaby
- Marzec znowu(!) trafia ze zmianami. Ma nosa czy szczęście?
- Co przyjedzie jakaś
gwiazda do Mielca, to robi to samo. Małkowski więcej leżał i kwiczał niż grał.